To była zwykła piątkowa impreza, i jak zawsze miałam na sobie kabaretki, pasujące do nich czarne, sznurowane skórzane buty na grubej podeszwie, krótką plisowaną spódniczkę i białą – zbyt dużą – koszulę. I jak zawsze muzyka była do dupy, drinki rozwodnione, a towarzystwo przekrzykujące się i próbujące udowodnić kto to niby kim nie jest. Aż nagle z dołu, podnosząc rozbitą szklankę, spojrzał na mnie ten chłopak. Z dołu… jego wzrok wspiął się po linii moich nóg, bezczelnie zajrzał pod spódnicę, by wreszcie dotrzeć do moich oczu. Przez magiczną chwilę nasze spojrzenia walczyły ze sobą, jednak gdy tak patrzył w moje zielone oczy, lekko się skrzywiłam, i odwróciwszy na pięcie zniknęłam w tłumie. Już wtedy wiedziałam, że jest mój. Gdy wróciłam z pustymi rękami po dolewkę, okazało się, że zapas plastikowych kubków się wyczerpał.

– A ten? Czyj jest – wskazałam na kubek stojący obok niego.

– Mój – wyjaśnił, chcąc zapewne go bronić, ale było za późno. Nie tylko on był już mój, jego kubek także.

– Jestem Lilou – przedstawiłam się, dodając – tak, dokładnie, jak z filmu, ojciec uwielbia Milę Jovovich.

– Marek – odpowiedział, biorąc kubek z moich rąk. – Nie pasujesz tutaj, nie w tych ciuchach.

– Ty też nie – odparowałam.

– Tia, impreza kolegi, jego kumple i muza. A ty tu skąd się wzięłaś, znasz tu kogoś?.

– Nie. Odprowadzałam koleżankę i wracając usłyszałam muzykę, drzwi były otwarte a darmowe piwo smakuje zawsze lepiej.

Rozmawialiśmy, kiedy kontynuował serwowanie piwa. Powiedział, że ​​studiuję informatykę i inżynierię. Muzyka była coraz głośniejsza, tłum coraz bardziej nachalny. Żeby się usłyszeć musieliśmy praktycznie krzyczeć sobie do ucha. Jego oddech na mojej szyi … nasze ciała coraz bliżej. Piwo się skończyło ale to tylko coraz bardziej zdawało się rozjuszać ekipę. Wycofaliśmy się do pokoju, i wspólnymi siłami – a dokładniej to ja, kopniakami i przekleństwami wyrzuciliśmy najbardziej nachalnych za drzwi. Zamknęłam drzwi na klucz.

– Siła, to jedyna metoda na idiotów – wyjaśniłam patrząc na niego. – Musisz być bardziej asertywny i nie dać sobą pomiatać.

Pokiwał głową niemrawo, skarcony. Uśmiechnęłam się lekko – W każdym razie, jestem ci winna za to, że ​​podzieliłeś się ze mną swoim kubkiem.

Usiadłam ze skrzyżowanymi nogami na jego łóżku, sącząc to, co zostało na dnie szklanki. W głowie nieco mi szumiało, gdy obserwowałam, jak krąży po pokoju niepewny co ma ze sobą zrobić. Jego oczy co raz wracały do moich nóg, odsłoniętych gdy tak siedziałam prawie do krawędzi majtek.

– O co chodzi? – zapytał nagle, patrząc w moje zielone oczy.

– Jesteś gejem?

– Nie sądzę. – uśmiechnął się niepewnie, choć miałam wrażenie, że nie po raz pierwszy słyszał to pytanie.

– Chodź tutaj – poklepałam materac obok siebie. Usiadł, ale widać było, jak niepewnie się czuje. Bez ostrzeżenia pochyliłam się i moje usta odnalazły jego usta. Całowałam go z całej siły, przygniatając do ściany. Mój język znalazł się w jego ustach. Moja dłoń odnalazła jego krok gdy pochylona całowałam go – poczułam jego dłonie na moich biodrach. Śmiało i bezczelnie wsunęłam palce pod jego pasek. Nagle przerwałam pocałunek wpatrujące się w przód jego spodni, moje palce bawiąc się jego rosnącym, pulsującym kutasem. Spojrzałam mu w oczy jednocześnie ściągając jego spodnie aż do ud.

– O cholera… – zaklęłam patrząc rozszerzonymi źrenicami na niego. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, miałam go w ustach. Ktoś walił w drzwi, domagając się piwa. Wrzaski, łomotanie i … ssanie…  trwały nieprzerwanie przez kilka minut, aż ktoś wreszcie przyjął do wiadomości, że drzwi są zamknięte i postanowił szukać piwa gdzie indziej. Jedyne, co było słychać, poza biciem mojego serca, to delikatne mokre dźwięki moich ust przesuwających się w górę i w dół sztywnego kutasa.Czułam jak drży, spięty… aż nagle z jękiem doszedł, smak jego nasienia na moim języku i w gardle. Nie przestałam go ssać, wyciągając kolejne jęki z jego ust. W końcu przestałam i uwolniłam z ust jego członek. Oparłam się o ścianę. przecierając kąciki ust. Leżał obok, oszołomiony, bezbronny i pokonany, wszystko w jednym. Nagle chyba zdał sobie sprawę, że leży nagi i zużyty, z moją nogą przerzuconą ponad jego teraz miękkim członkiem. Zawstydzony, zaczął wyciągać spodnie, ale zatrzymałam go.

– Nie, lubię widzieć ciebie w takim stanie – uśmiechnęła się. – twój pierwszy lodzik? – Pokiwał z głupawą miną. – Tak myślałem, co o tym myślisz?

– To, to  było niesamowite, ja …” próbował odpowiedzieć, ale ostatecznie tylko wzruszył ramionami i pokręcił głową.

Teraz była moja kolej

– Uklęknij na podłodze przede mną. – rozkazałam, przesuwając się na skraj łóżka i podciągając w górę spódniczkę. Powoli odsłoniłam blade wnętrze swoich ud, otulonych siatką kabaretek aż do czarnej bawełny majtek. Przyciągnęłam jego twarz pomiędzy moje nogi, i patrząc z góry rozkazałam – Pocałuj ją..

Przycisnął usta do tkaniny moich majtek. Mój zapach wypełnił jego nozdrza. Ponownie mnie pocałował, otworzył usta, gdy uniosłam biodra ku niemu. Zaczął lizać majtki przez pończochy – jego ślina i moja wilgoć spotkały się. Zębami usiłował ściągnąć moje majtki… Ale to jeszcze nie był ten moment. Chciałam by mnie pożądał jak zwierzę – więc go odepchnęłam. Wpatrywał się w moje oczy błagając i żądając jednocześnie. Chwilę trwaliśmy tak, jego oddech gorący na moich udach. Uniosłam biodra zsuwając rajstopy i majtki. Ukazując wilgotne fałdy mojego seksu.

Pochylił się, delikatnie całując wnętrze moich ud. Wpatrywał się w starannie przystrzyżone czarne włosy łonowe otaczające lśniące fałdy mojego sromu. Byłam tak podniecona, że moja łechtaczka wysunęła się nieco wzywając jego pocałunków. Jego język przesunął się w dół, otwierając mnie, zagłębiając się w moim nektarze. Zaczęłam głośno, gardłowo jęczeć, gdy delikatnymi liźnięciami i pocałunkami odkrywał każdy zakamarek mojego ciała, uwalniając soki, pokrywające jego usta i brodę. Niskie, pierwotne dźwięki wypełniały pomieszczenie. Moje nogi oplotły jego plecy, zamykając go w z twarzą wtuloną w mój seks, jego nos ocierający się o moją łechtaczkę. Jego język wchodził we mnie, moje ciało drżało. Coraz mniej kontroli, moje nogi miażdżące jego głowę.. gdy świat eksplodował. Gdy nieco się uspokoiłam, puściłam jego włosy otwierając nogi i wypuszczając spomiędzy nich jego zmaltretowaną, pokrytą moim nektarem twarz. Wciąż się trzęsłam, gdy osunął się łapiąc gwałtownie powietrze. Zauważyłam, że jego erekcja wróciła.

– Cholera! – krzyknęłam, wciągając majtki i rajstopy i poprawiając spódnicę – za piętnaście minut muszę być w domu!

Na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie. Wiedziałam. Był mój.

Lilou